Grupa entuzjastów zjawiska UFO postanowiła przemierzyć Rosję i poznać ją
od zupełnie innej strony. 50 śmiałków zdecydowało się odwiedzić te
rejony największego kraju świata, które w przeszłości stały się rzekomo
miejscami manifestacji Niezidentyfikowanych Obiektów Latających (NOL).
Sposób spędzenia letnich wakacji bądź okresu urlopowego w dzisiejszych
czasach ograniczany jest wyłącznie przez wyobraźnię. W czasie, kiedy
jedni wybierają leniuchowanie na egipskich plażach, a inni wolą spędzać
czas przed telewizorem, grupa rosyjskich śmiałków postanowiła zapolować
na UFO.
Wśród miejsc, które już odwiedzili członkowie ekspedycji, znajdują się
okolice syberyjskiego jeziora Bajkał. To właśnie w tym rejonie miało
dojść przed laty do katastrofy samolotu TU-154. Wśród głosów, które
podnoszone są przez niektórych członków lokalnej społeczności, do
wypadku doszło z powodu aktywności UFO na tym terenie - poinformował
serwis "The Huffington Post".
"To właśnie tutaj doszło do katastrofy lotniczej z udziałem samolotu
TU-154. Wśród licznych opinii, które pochodziły w szczególności od
mieszkańców, tajemniczy obiekt podążał za maszyną, zanim ta nie uderzyła
w taflę jeziora właśnie tutaj" - powiedział Władimir Kuzniecow. "Do tej
pory było mnóstwo raportów związanych z aktywnością UFO wokół tego
zbiornika".
To właśnie od tego najgłębszego jeziora na świecie członkowie zespołu,
którzy biorą udział w projekcie "Trans-Eurasian UFO-Search Expedition",
rozpoczęli swoje poszukiwania śladów tego, co niezbadane.
Badacze mają do swojej dyspozycji różne urządzenia i rozwiązania, które
mają im ułatwiać pracę. Wiele z nich to przygotowane w domowych
warsztatach konstrukcje. Mają one służyć m.in. do monitorowania obrazu
nieba i - dzięki analizie wskaźników - do wykrywania na nim
poruszających się obiektów.
Dwóch członków ekspedycji twierdzi, że udało im się sfilmować już UFO właśnie w czasie trwającej misji.
"Na początku obiekt się nie poruszał, ale charakteryzował się dziwnym blaskiem
i mrugał w różnych kolorach - niebieskim, czerwonym, żółtym i zielonym"
- powiedział Andriej Czernobrow o obiekcie, który miał okazję
zaobserwować na początku całej ekspedycji. "Ale kilka minut później
zaczął się poruszać w bardzo chaotyczny sposób, na pewno nie w taki, w
jaki poruszają się samoloty, helikoptery czy inne ziemskie maszyny, które potrafią latać".
Zespół aż 50 osób, które nie mają wątpliwości, że w obrębie naszej
planety regularnie dochodzi do zjawisk, których nie sposób wytłumaczyć
przy użyciu racjonalnej wykładni, zabrało ze sobą ekwipunek, który
powinien wystarczyć na kilka tygodni. Ekspedycja, która zaczęła się
niedawno we Władywostoku, zakończy się we wrześniu w Moskwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz