środa, 6 lutego 2013

Czy piekło jest prawdziwe? Oni już wiedzą, że tak

Wśród osób, które przeżyły śmierć kliniczną i mają na swoim koncie doświadczenia, które określane są mianem NDE (od angielskiego: near-death experience, czyli doświadczenie śmierci), znaczna część z nich opowiada o rzeczach, które kojarzą się z czymś przyjemnym, bardzo przyjaznym, od których nie chcieliby się uwolnić. Sporo osób wskazuje, że te właśnie relacje należy utożsamiać z opisem nieba, do którego zgodnie z wierzeniami osób reprezentujących różne religie trafiać ma po śmierci ludzka dusza. W tej sytuacji naturalne wydaje się pytanie - czy skoro istnieją relacje ludzi, którzy mają za sobą śmierć kliniczną i opisywali swoją wizję zbliżoną do wspaniałości nieba, to czy istnieją też opisy prezentujące obrazy, które mogłyby się kojarzyć ze światem mąk, cierpienia, bólu i sromoty, czyli aspektów kojarzonych z wymiarem biblijnego piekła?


--> Wspaniałe, ciepłe światło, wrażenie unoszenia się nad własnym ciałem, przechodzenie przez jasny tunel, a często spotkania ze swoimi bliskimi. Te wszystkie elementy bardzo często odnaleźć można w relacjach osób, które otarły się o śmierć; znalazły się na mistycznej granicy, oddzielającej życie doczesne od - jak wierzy wiele osób - życia wiecznego. Tyle, że ludzie powiązani z różnymi nurtami religijnymi wierzą, że po śmierci trafić można nie tylko do rajskiej krainy wspaniałości. Ci, którzy mają "co nieco" na swoim sumieniu, powinni się też liczyć z tym, że może ich czekać potępienie. Okazuje się, że wśród ludzi, których linia życia uległa chwilowemu spłaszczeniu, a którzy twierdzą, że w tym właśnie czasie doświadczyli czegoś, co można by określić mianem doświadczeń mistycznych, znajdują się opisy zbliżonego do wyobrażeń piekła. Niezwykłą historię opowiedział kilka lat temu Howard Storm, profesor, zagorzały ateista, który podczas podróży, jaką odbył do Europy z grupą studentów, doznał czegoś, co całkowicie zmieniło jego życie oraz osobisty światopogląd dotyczący religii. Podczas pobytu w Paryżu naukowiec w stanie ciężkim trafił do szpitala. Zdiagnozowano u niego perforację żołądka. Mężczyzna przeszedł wiele operacji. Po ich przebyciu, w czasie weekendu, kiedy nie było lekarzy, jego stan się pogorszył. Niestety, w pobliżu nie było specjalisty, który mógłby mu pomóc. Sytuacja pacjenta pogarszała się z minuty na minutę. 38-latek uznał w końcu, że nie jest w stanie dłużej walczyć - zdążył pożegnać się z najbliższymi i poddał się. Już po chwili stał przy swoim łóżku i widział leżące na nim swoje bezwładne ciało. Jak sam potem stwierdził, było to doświadczenie, które wydawało mu się nadzwyczaj realne.

 Potem, tuż przed wejściem do sali chorych, zobaczył dziwne postacie, które zaczęły go wzywać po imieniu. On zaczął ich dopytywać, czy są pracownikami szpitala. Nie doczekał się jednak odpowiedzi. W końcu postanowił pójść za nimi. Tajemnicze istoty dały mu do zrozumienia, że wszystko o nim wiedzą i że cały czas na niego czekały. Mężczyzna stwierdził potem, że podążał za nimi długo wąskim, przyciemnionym i obskurnym korytarzem. Z każdą kolejną chwilą robiło się ciemniej i ciemniej. W końcu, kiedy zrobiło się już naprawdę mrocznie, a przerażenie Howarda sięgnęło zenitu, odmówił dalszej wędrówki. Wtedy siła pochodząca od istot, które go prowadziły, zaczęła ciągnąć go dalej. On starał się zaś ze wszystkich sił walczyć. W końcu upadł na ziemię i nie był w stanie iść. Właśnie wtedy usłyszał głos, który nakazywał mu się modlić. Mężczyzna najpierw odmówił, twierdząc, że jest ateistą. Potem jednak zastosował się do polecenia i zaczął modlić się w sposób, w jaki potrafi. Zauważył wtedy, że istoty, które przywiodły go do tonącego w ciemnościach korytarza, zaczęły się oddalać.

Profesor wspomniał, że kiedy leżał w tunelu, zaczął wspominać swoje życie, które zaczęło mu się jawić jako nędzne i bezwartościowe. W końcu jego oczom ukazała się świetlista postać, która skojarzyła mu się z wyobrażeniami na temat Jezusa. Howard rozmawiał z nią długo. Wreszcie znalazł się wraz z nią w zawieszeniu - jakby pomiędzy niebem a piekłem. Potem przed jego oczami ponownie zostało odtworzone jego życie. Storm zdał sobie wówczas sprawę z tego, jak wiele krzywd wyrządził w swoim życiu innym. W końcu Jezus odpowiedział mu: "Teraz wrócisz do świata". Miał powrócić i zmienić swoje życie. Wkrótce odzyskał świadomość.

 Doświadczenie, które stało się jego udziałem, kiedy lekarze walczyli o jego życie, zmieniło go na zawsze. Profesor zaczął o nim opowiadać wielu innym osobom, ale większość jego znajomych z politowaniem spoglądała na jego relacje. W ten sam sposób traktowała je jego żona, która także była ateistką. Kobieta w końcu miała dość i odeszła od męża. Naukowiec postanowił całkowicie zmienić swoje życie. Z zagorzałego ateisty stał się głęboko wierzący. Na bazie jego doświadczeń powstała także książka zatytułowana: "My Descent Into Death", która zaadresowana była do ludzi, którzy wcześniej w sposób podobny do niego zapatrywali się na świat.

Różne wizje piekła

Howard Storm otarł się o piekło, ale wyglądało ono zupełnie inaczej niż w wizjach wielu osób, które miały za sobą podobne doświadczenia. Naukowcy zajmujący się badaniem zjawiska śmierci klinicznej, której często towarzyszą rozmaite wizje, wskazują, że relacje osób, których wspomnienia mają charakter traumatyczny, mogący wskazywać, że zamiast do nieba wędrowały w stronę piekła, bardzo różnią się od siebie - o ile w przypadku ludzi, którzy twierdzą, że kierowali się w stronę nieba, przewijają się te same motywy, to w przypadku tych, którzy byli o krok od piekła, nic nie rysuje się już w sposób tak jednorodny. Ludzie, którzy otarli się - jak się im wydaje - o krainę wiecznego potępienia, wskazywali w swoich relacjach na inny wymiar cierpienia, jakie ich dotykało - niektórzy mówili o mękach fizycznych; inni o bólu duchowym. U jednych obraz piekła był zbliżony do tego znanego ze źródeł kulturowych - pojawiał się w nim nawet ogień i gorąco. U innych wizja ta znacząco odbiegała od spopularyzowanego w kulturze i sztuce wizerunku.

 Co ciekawe, nie brakuje naukowców, który wskazują na to, że wizja piekła w doświadczeniach NDE może być znacznie bardziej powszechna, niż to się niektórym wydaje. Ale w związku z tym, że są one nazbyt bolesne, mogą być spychane przez pacjentów do ich podświadomości. Teorię taką wysnuł Maurice Rawlings, lekarz, autor książki "Życie po życiu", która stała się światowym bestsellerem, a opisywała niezwykłe relacje osób, które twierdziły, że w czasie śmierci klinicznej przeżyły coś niezwykłego. Naukowiec napisał również inną książkę, zatytułowaną "To Hell and Back" ("Do piekła i z powrotem"), w której wykazał, że nie wszystkie przypadki związane ze śmiercią kliniczną są pozytywne. Wielu pacjentów uważa, że podczas balansowania na granicy życia i śmierci otarli się o prawdziwe piekło.

Do powyższych wniosków skłoniła Rawlingsa, psychologa i kardiologa, historia jednego z pacjentów, który znajdując się w stanie zapaści, najwyraźniej przechodził przez piekło. I to w sposób dosłowny. Lekarz stwierdził, że jego znajdujący się w stanie krytycznym pacjent co chwilę odzyskiwał przytomność. W chwilach, gdy wracała mu świadomość, chory opisywał katusze, przez jakie przechodził, błagał o ratunek i wyrwanie go z obfitującego w tortury stanu. Po jakimś czasie, kiedy pacjent wrócił do siebie, okazało się, że niewiele pamięta z traumy, która towarzyszyła jego zawieszeniu na granicy życia i śmierci.

23 minuty w piekle

Co ciekawe, wizja piekła pojawia się nie tylko w relacjach ludzi, którzy mają za sobą śmierć kliniczną.

Mroczne doświadczenia z otchłani ma też za sobą Bill Wiese, który w 2006 r. napisał książkę pt.: "23 minutes in Hell". W publikacji tej autor opisał to, co przydarzyło mu się osiem lat wcześniej. Wiese przyznał, że wcześniej był chrześcijaninem, ale nigdy nie zagłębiał się w tematy związane z piekłem oraz potępieniem. Pamiętnej nocy - 23 listopada 1998 r. stało się coś przedziwnego. Mężczyzna znalazł się w komórce, która miała niespełna 5 metrów wysokości i powierzchnię ok. 14 metrów kwadratowych. Ale nie był w niej sam. Tuż obok niego znalazły się dwie cuchnące bestie, które według niego stanowiły personifikacje zła i terroru, a które komunikowały się za pomocą bluźnierstw.

Wiese był przerażony. Ale strach nie był jednym negatywnym uczuciem, który mu wówczas towarzyszył. Bestie, które były niewiarygodnie silne - jak wyjaśnił, ok. tysiąckrotnie silniejsze od człowieka - zaczęły nim rzucać o ściany. Jego kości zostały połamane, a ciało poszarpane. Jak wspomina, zdołał jednak wydostać się z celi. Wtedy usłyszał miliony przerażających głosów ludzi, którzy zostali potępieni. Po tym doświadczeniu spotkał Jezusa, który nakazał mu opowiedzieć o tym, że piekło jest prawdziwe. Kiedy wizja się zakończyła, zatrwożony autor czołgał się po swoim pokoju.

Napisana przez Wiesego książka trafiła na listę bestsellerów dziennika "New York Times".