piątek, 1 lutego 2013

Dlaczego ludzie lubią pić alkohol?

Wydawać by się mogło, że odpowiedź jest banalna – bo picie alkoholu powoduje przyjemne odczucia. Okazuje się jednak, że to bardziej złożony temat i – podobnie jak w przypadku preferencji odnośnie słodkiego smaku – dużo do powiedzenia miała tu ewolucja naszego gatunku. A temu, trwającemu miliony lat, procesowi stale towarzyszyły… drożdże.

W skrócie sytuacja przedstawia się następująco: nasi przodkowie chętnie żywili się owocami, a ich smak i zapach pomagał odróżnić rośliny trujące od jadalnych. W przyrodzie najczęściej to, co słodkie, daje się zjeść bez dramatycznych konsekwencji, a to, co jest gorzkie lub piekące, zwykle może smakosza pozbawić życia, a przynajmniej mocno zaszkodzić jego zdrowiu. Stąd m.in. wynika nasze szczególne upodobanie dla słodyczy i cukru w ogóle. Jest to jednak bardzo rozsądne, gdyż niektóre owoce są jadalne i bezpieczne wyłącznie wtedy, kiedy dojrzeją, a ich niedojrzałe fragmenty mogą zawierać trujące albo trudne do strawienia związki. Dojrzałe owoce najprościej rozpoznać po kolorze i konsystencji. Mają jednak jeszcze jedną ciekawą cechę, która może nam pomóc przy wyborze.

-->
Na dojrzałych owocach, które zawierają dużo cukru, rozwijają się drożdże, prowadząc fermentację alkoholową. Więc kiedy owoc pachnie etanolem, oznacza to, że na sto procent jest w pełni dojrzały. To właśnie czuły węch pierwszych przedstawicieli rodzaju Homo prowadził ich w kierunku dojrzałych owoców. Do dziś w ten sam sposób dojrzałych owoców szukają zwierzęta – m.in. inne ssaki naczelne - już sam zapach alkoholu (zapowiadający, że gdzieś pobliżu znajduje się słodki owoc) jest dla nich przyjemny. Dotyczy to zresztą nie tylko naszych małpich kuzynów. W podobny sposób, kierując się zapachem etanolu, z wyszukiwaniem smacznego pożywienia radzą sobie znane nam wszystkim muszki owocówki. Te małe owady posiadają specjalne receptory, dzięki którym identyfikują produkt fermentacji prowadzonej przez drożdże.

Drożdże są mikroskopijnymi grzybami, które, żyjąc na substancjach zawierających cukry proste, przeprowadzają fermentację alkoholową. Te małe organizmy pozyskują w ten sposób energię, a alkohol etylowy jest ubocznym produktem tego procesu. Istnieją różne gatunki drożdży – wiele z nich zostało wyhodowanych i wyselekcjonowanych przez człowieka, bo używamy ich dziś przecież do produkcji pieczywa, napojów alkoholowych (drożdże piwne i drożdże winne) i przetworów mlecznych (np. kefirów). Dzięki nim ludzie są w stanie wyprodukować alkohol niemal z każdej organicznej materii, a w praktyce najczęściej ze zbóż (to najbardziej wydajne rodzaje fermentacji alkoholowej), ziemniaków, buraków cukrowych i winogron.

Alkohol etylowy bardzo silnie działa na układ nerwowy – stąd wiele niebezpiecznych skutków jego używania. Alkohol oddziałuje m.in. z kwasem gamma-aminomasłowym (GABA) oraz glutaminianem. Substancje te regulują pracę większości obszarów w mózgu poprzez zmniejszenie poziomu aktywności neuronów. Etanol wpływa również na wydzielanie serotoniny, która odgrywa ważną rolę w powstawaniu połączeń neuronowych. Badania dowiodły, że już po jednym drinku stężenie tego związku we krwi gwałtownie wzrasta.

 Zmiany w działaniu GABA, glutaminianu i serotoniny powodują zaburzenia pracy poszczególnych obszarów w mózgu. Pod wpływem alkoholu spada aktywność elektryczna m.in. w korze mózgowej, przez co bodźce zewnętrzne są rozpoznawane z opóźnieniem, cierpi również móżdżek, który jest odpowiedzialny za koordynację ruchów i utrzymanie równowagi ciała. Etanol zaburza pracę tego obszaru mózgu, przez co osoby w stanie upojenia alkoholowego nie potrafią iść w linii prostej i nie są w stanie utrzymać sylwetki w pionie.

Najniebezpieczniejsze dla zdrowia i życia są jednak zmiany, które alkohol wywołuje w rdzeniu przedłużonym. W wyniku „otępienia” występujących w nim neuronów człowiek czuje się śpiący i spada temperatura jego ciała.

Z alkoholem jest więc podobnie jak ze słodkim i tłustym jedzeniem – pierwsi ludzie odnosili pewne korzyści z ich spożywania, a dziś – ponieważ te produkty są łatwo dostępne w ogromnych ilościach – zdarzają się przypadki poważnego braku umiaru. Plagą XXI wieku jest otyłość, ale alkohol również jest sprawcą wielu problemów, uzależnień, wypadków i chorób, które są dla społeczeństw niezwykle kosztowne.

Zanim jednak doszło do pojawienia się na świecie alkoholików i pijanych kierowców, mieliśmy bardzo wiele korzyści z odkrycia produktów fermentacji. Około 10 tysięcy lat temu, a więc w czasach, które uznaje się za początki regularnego rolnictwa, ludzie odkryli, że sfermentowane pożywienie dłużej broni się przed inwazją bakterii, nie gnije, a ponadto jest bardzo odżywcze (drożdże są źródłem witamin z grupy B). Spożywanie alkoholu było też wówczas sposobem na uniknięcie chorób przenoszonych drogą pokarmową. Niektórzy badacze ewolucji relacji społecznych twierdzą nawet, że alkohol pojawił się w naszej diecie w momencie, kiedy powstawały pierwsze osady, a ludzkie społeczności stały się bardziej rozbudowane i skomplikowane. Być może etanol odegrał tu istotną rolę, a bez niego relacje w „skomplikowanym” świecie pierwszych rolników byłyby trudniejsze.

Do odkrycia fermentacji alkoholowej doszło prawdopodobnie przypadkiem – ludzie mogli się zainteresować produktem powstałym w naczyniu z wilgotnym zbożem, jednak funkcjonuje też przewrotna teoria, według której zainteresowaliśmy się uprawą zboża wyłącznie po to, żeby pozyskiwać substrat do produkcji alkoholu.

Bliski związek ludzi i drożdży nie mógł pozostać bez wpływu na nasze geny. W porównaniu z innymi naczelnymi mamy wyraźnie wyższy poziom dehydrogenazy alkoholowej, enzymu produkowanego przez wątrobę i rozkładającego alkohol. Zadziałał tu dobór naturalny – alkohol w dużych dawkach może być śmiertelną trucizną, więc ewolucja promowała tych, którzy produkowali dużo dehydrogenazy i potrafili sobie poradzić z większą ilością spożywanego etanolu. Dziś do jego metabolizowania służy aż 10 procent enzymów w wątrobie przeciętnego dorosłego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz