piątek, 17 sierpnia 2012

Co po nas zostanie?

Tytanowe kasety na laptopy mogą się okazać jednymi z najtrwalszych przedmiotów, jakie zachowają się po naszej cywilizacji. Próbując wyjaśnić, czemu służyły, archeolodzy przyszłości ukują niejedną teorię nt. naszych praktyk religijnych - sugerują naukowcy. O rozważaniach na temat tego, co po nas przetrwa, a po czym nie zostanie ślad, czytamy na stronie "New Scientist".

Gdy w odległej przyszłości ludzie będą starali się dowiedzieć czegoś o prymitywnej cywilizacji, jaka rozwijała się na Ziemi na początku XXI w., głos na pewno zabiorą archeolodzy. Historia biblioteki aleksandryjskiej pokazuje bowiem, że nawet najlepsze biblioteki, archiwa i muzea mogą się nie oprzeć sile żywiołów albo zawirowaniom historii.

Czego więc dowiedzą się o nas archeolodzy pracujący za sto tysięcy lat? Przez tyle czasu mało które przedmioty nie ulegną rozkładowi, nie zostaną zgniecione, rozkruszone lub poddane recyklingowi. Aby sobie to lepiej uzmysłowić, wystarczy sięgnąć sto tysięcy lat wstecz i zobaczyć, co wiemy o dawnych mieszkańcach Ziemi. Mniej więcej wtedy nasi przodkowie dopiero zaczynali się szykować do ekspansji z Afryki, co później doprowadziło do zasiedlenia całej Ziemi. Większość tego, co dziś o nich wiemy, jest wynikiem dedukcji. Poza tym zostały kamienne narzędzia i garść skamieniałych kości.

Jest mało prawdopodobne, że nasze kości zachowają się lepiej. Nie wszystkie ulegają bowiem fosylizacji, czyli skamienieniu, procesowi jaki przeszły choćby kopalne szczątki mamutów lub przodków człowieka. Mimo że jest nas teraz siedem miliardów, szczątki naprawdę niewielu ludzi ulegną procesom, które zachowają je na wieki. Najwięksi szczęściarze (tych będzie naprawdę niewielu) ulegną "błyskawicznej" fosylizacji. Dochodzi do niej, gdy ludzie lub zwierzęta kończą życie w jaskiniach, zbiornikach wodnych lub na mokradłach, bogatych w wapń. Kości mineralizują się wówczas wystarczająco szybko, by zdążyć przed rozkładem - tłumaczy Kay Behrensmeyer, paleobiolog z US National Museum of Natural History w Waszyngtonie.

Przyszli poszukiwacze skamieniałości nie będą nas szukać na cmentarzach, bo zakopane tam ciała zamieniają się w proch w ciągu kilku wieków. Najbogatszymi złożami ludzkich kości mogą się okazać tereny po katastrofach, np. miejsca, gdzie opadły popioły wulkaniczne albo gdzie zgromadziły się osady po tsunami - dodaje Behrensmeyer. Część ciał może ulec mumifikacji na torfowiskach albo na pustyniach. Jeśli jednak zmieni się klimat, również i one podzielą los innych, dokonując rozkładu.

Podobnie zniszczeją również inne ważne ślady cywilizacji - nasze domy. Zmiany klimatu i rosnący poziom wód na świecie mogą zatopić przybrzeżne miasta, takie jak Nowy Orlean czy Amsterdam. Prawdopodobnie fale zniszczą części budynków znajdujące się dziś nad ziemią. Muł i osady zakryją piwnice. Z biegiem tysiącleci "rozpuści" się nawet beton, ale przyszli archeolodzy dostrzegą regularne, wieloboczne kształty z piasku i żwiru, sugerujące, że dawniej, w innej formie, wyraźnie czemuś one służyły. - W całej przyrodzie nie ma niczego podobnego do kształtów i schematów tworzonych przez człowieka - podkreśla Jan Zalasiewicz, geolog z brytyjskiego University of Leicester.

 Setki lub tysiące lat mogą się za to utrzymać te ślady aktywności człowieka, które świadczą o naszym wpływie na przyrodę - kopalnie odkrywkowe albo wielkie tamy, jak np. amerykańska Hoover i chińska Zapora Trzech Przełomów - ocenia Alexander Rose z Long Now Foundation w San Francisco (USA). Szansę mają nieliczne budowle takie, jak miejsce składowania odpadów radioaktywnych Onkalo na fińskiej wyspie Olkiluoto, które z założenia mają przetrwać wiele wieków.

Są jednak zasoby, które dla archeologów przyszłości będą stanowić prawdziwą kopalnię skarbów. To śmietniska. Składowiska odpadów, na których prędzej czy później ląduje większość naszych przedmiotów. Stanowią niemal idealne miejsce wieloletniego przechowywania. Kiedy uzna się je za przepełnione, zostają pokryte nieprzemakalną warstwą gliny, a ich "treść" zostaje dość szybko pozbawiona dopływu tlenu, największego sprzymierzeńca procesów związanych z rozkładem.

- Można zaryzykować twierdzenie, że te miejsca pozostaną beztlenowe nawet w geologicznej skali czasu - mówi Morton Barlaz z North Carolina State University w Raleigh. W takich warunkach nawet część materii organicznej (naturalne materiały albo drewno) może uniknąć rozkładu, choć przez tysiące lat stopniowo zamienią się w coś podobnego do torfu albo węgla - mówi ekspert w dziedzinie składowania odpadów, Jean Bogner z University of Illinois w Chicago.

Niewiele materiałów przetrwa w dzisiejszej postaci. Szansę miałby kamień, ale współcześnie nie produkujemy z niego zbyt wiele. Ceramiczne płytki ścienne albo kubki powinny być niemal wieczne, podobnie jak ceramika pozostała po dawnych cywilizacjach. Niektóre metale, choćby żelazo, szybko zje korozja, ale już tytan, nierdzewna stal, złoto i inne przeleżą dłużej. Jak by nie było, złoto króla Tutenchamona po pięciu tysiącach lat wciąż wygląda "jak nowe".

- Nie ma powodu, by sądzić, że tak samo nie będzie po stu tysiącach lat - mówi Rose. Dlatego tytanowe kasety na laptopy, choć ich zawartość dawno zardzewieje, mogą się okazać najbardziej trwałymi przedmiotami, jakie zostawi nasza cywilizacja. Niewykluczone, że uczeni przyszłości będą snuli skomplikowane teorie na temat naszych praktyk religijnych, próbując jedynie wyjaśnić, czemu służyły puste w środku, płaskie prostopadłościany z wygrawerowanym na powierzchni nadgryzionym jabłkiem.

Zdaniem naukowców nieważnie jest to, jak bardzo staralibyśmy się zachować cokolwiek dla przyszłych pokoleń. I tak się nie dowiemy, które aspekty naszej cywilizacji naprawdę je zainteresują. Dziś na przykład badania ludzkich początków prowadzone są z inspiracji teorii Darwina, narzucającej perspektywę nieznaną jeszcze dwa wieki temu. Jeśli przetrwają eksponaty z naszych muzeów, przyszłym ludziom powiedzą jedynie, co sami myśleliśmy o sobie. To, co oni pomyślą o nas, jest dziś jedną wielką niewiadomą. (PAP)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz