niedziela, 19 sierpnia 2012

Ufolodzy zbadają tajemnicę katastrofy TU-154 nad Bajkałem

Grupa entuzjastów zjawiska UFO postanowiła przemierzyć Rosję i poznać ją od zupełnie innej strony. 50 śmiałków zdecydowało się odwiedzić te rejony największego kraju świata, które w przeszłości stały się rzekomo miejscami manifestacji Niezidentyfikowanych Obiektów Latających (NOL).

Sposób spędzenia letnich wakacji bądź okresu urlopowego w dzisiejszych czasach ograniczany jest wyłącznie przez wyobraźnię. W czasie, kiedy jedni wybierają leniuchowanie na egipskich plażach, a inni wolą spędzać czas przed telewizorem, grupa rosyjskich śmiałków postanowiła zapolować na UFO. 


Wśród miejsc, które już odwiedzili członkowie ekspedycji, znajdują się okolice syberyjskiego jeziora Bajkał. To właśnie w tym rejonie miało dojść przed laty do katastrofy samolotu TU-154. Wśród głosów, które podnoszone są przez niektórych członków lokalnej społeczności, do wypadku doszło z powodu aktywności UFO na tym terenie - poinformował serwis "The Huffington Post".

"To właśnie tutaj doszło do katastrofy lotniczej z udziałem samolotu TU-154. Wśród licznych opinii, które pochodziły w szczególności od mieszkańców, tajemniczy obiekt podążał za maszyną, zanim ta nie uderzyła w taflę jeziora właśnie tutaj" - powiedział Władimir Kuzniecow. "Do tej pory było mnóstwo raportów związanych z aktywnością UFO wokół tego zbiornika".
 To właśnie od tego najgłębszego jeziora na świecie członkowie zespołu, którzy biorą udział w projekcie "Trans-Eurasian UFO-Search Expedition", rozpoczęli swoje poszukiwania śladów tego, co niezbadane.

Badacze mają do swojej dyspozycji różne urządzenia i rozwiązania, które mają im ułatwiać pracę. Wiele z nich to przygotowane w domowych warsztatach konstrukcje. Mają one służyć m.in. do monitorowania obrazu nieba i - dzięki analizie wskaźników - do wykrywania na nim poruszających się obiektów.

 Dwóch członków ekspedycji twierdzi, że udało im się sfilmować już UFO właśnie w czasie trwającej misji.

"Na początku obiekt się nie poruszał, ale charakteryzował się dziwnym blaskiem i mrugał w różnych kolorach - niebieskim, czerwonym, żółtym i zielonym" - powiedział Andriej Czernobrow o obiekcie, który miał okazję zaobserwować na początku całej ekspedycji. "Ale kilka minut później zaczął się poruszać w bardzo chaotyczny sposób, na pewno nie w taki, w jaki poruszają się samoloty, helikoptery czy inne ziemskie maszyny, które potrafią latać".

 Zespół aż 50 osób, które nie mają wątpliwości, że w obrębie naszej planety regularnie dochodzi do zjawisk, których nie sposób wytłumaczyć przy użyciu racjonalnej wykładni, zabrało ze sobą ekwipunek, który powinien wystarczyć na kilka tygodni. Ekspedycja, która zaczęła się niedawno we Władywostoku, zakończy się we wrześniu w Moskwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz