poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Odnaleziono wrak legendarnego statku! Słynną ekspedycję pokonał głód, mróz i... klątwa?

Przez lata statek ten był owiany aurą tajemnicy. Teraz udało się odnaleźć jego wrak. Ekipa amerykańskich badaczy natrafiła na szczątki "Terra Novy" - jednostki, którą słynny polarnik, Robert Falcon Scott, wyruszył na podbój bieguna południowego.
  Wrak został odnaleziony u wybrzeży Grenlandii przez naukowców ze Schmidt Ocean Institute. Natrafiono na niego przypadkowo, podczas testów aparatury do badania dna morskiego. W czasie badania możliwości echosondy, na dnie udało się zlokalizować tajemniczy obiekt, którego wymiary przypominały te należące do legendarnej "Terra Novy". Szczegółowe testy potwierdziły wcześniejsze przypuszczenia - na dnie znajdowały się szczątki statku, dzięki któremu Wielka Brytania miała przejść do historii.

"Terra Nova" była jednostką, na której słynny badacz, polarnik i podróżnik, Robert Scott, wyruszył w 1910 r. na podbój Antarktydy. Ze względu na fatalne przygotowanie całej wyprawy, załoga Terra Novy przybiła do wybrzeży Antarktydy z opóźnieniem, pod koniec 1911 r..

Już sam początek ekspedycji naznaczony był problemami. Statek utknął bowiem w lodzie na 20 dni. Cała ekspedycja była też źle przygotowana pod względem logistycznym. Zdecydowano się postawić m.in. na eksperymentalne rozwiązania. Scott postanowił korzystać w czasie podróży przez Antarktydę z białych kuców islandzkich. Miały one zastąpić sprawdzone psie zaprzęgi, ale wszystkie padły w czasie wędrówki. Posłuszeństwa odmówiły też nowoczesne - jak na tamte czasy - sanie motorowe, których silniki w czasie wyprawy przestały działać z powodu ekstremalnych warunków. Skończyło się na tym, że skąpo odziani członkowie ekipy musieli ciągnąć swoje sanie sami.

 Jednym z największych błędów popełnionych przez Scotta było jednak rozpoczęcie wyprawy tuż przed nadejściem arktycznej zimy. Tymczasem członkowie ekspedycji przygotowali sobie wcześniej zaledwie jedną bazę z zapasami jedzenia.

Kilkuosobowa ekipa, z Robertem Scottem na czele, dotarła na biegun południowy 17 stycznia 1912 r. Niestety, brytyjski eksplorator nieco się spóźnił. Okazało się bowiem, że na miejscu dumnie powiewała już flaga Norwegii. Przed nim do celu dotarł bowiem Roald Amundsen. Scott wiedział wcześniej, że o miejsce w historii rywalizuje z norweskim badaczem. Był załamany, kiedy okazało się, że przegrał wyścig.

Potem było już tylko gorzej. W drodze powrotnej z bieguna warunki pogodowe były koszmarne. Wszyscy członkowie ekspedycji zginęli. Wykończył ich głód oraz zimno. Śmierć zastała ich na kilkanaście kilometrów przed bazą, w której znajdowały się zapasy jedzenia. Ich ciała zostały odnalezione po ośmiu miesiącach - przypomniał serwis BBC.

Statek, który służył Scottowi oraz jego ekspedycji podczas całkowicie nieudanej misji, która pozostawiła po sobie olbrzymi niedosyt, a zakończyła się śmiercią Scotta oraz jego załogi w drodze powrotnej z bieguna, zatonął w 1943 r., podczas innej wyprawy, która prowadziła w stronę Arktyki.

 "Ten statek przeszedł wiele w swojej długiej historii i był jednym ze szczytowych osiągnięć szkockiego przemysłu okrętowego, wykorzystującego drewno" - powiedział Brian Kelly z muzeum w Dundee, gdzie zbudowano statek. "To wprost niesamowite, że jeden z najsłynniejszych statków w historii został odnaleziony 100 lat po swoim rejsie na biegun oraz w roku, które upamiętnia tamto wydarzenie".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz